środa, 6 października 2010

EARTH CRISIS - zapowiedź wywiadu z numeru szóstego

„To the Death” znacznie różni się od „Slither”, prawda?
Scott Crouse: W czasie gdy nagrywaliśmy „Slither”, mieliśmy potrzebę, aby nagrać coś bardziej wymagającego i wyzywającego technicznie dla nas jako muzyków. Efektem tego jest mniej bezpośrednia muza, w której dużo elementów nieznanych wcześniej z naszych płyt. Puściliśmy wodze wyobraźni, spędziliśmy sporo czasu w studio, pobawiliśmy się różnymi efektami i bajerami, do których nigdy wcześniej nie mieliśmy dostępu. Teraz z „To the Death” wróciliśmy niejako do korzeni i naszych wczesnych płyt i stylu. Chcieliśmy, aby płyta zabrzmiała bardzo hardcore'owo i bezpośrednio, tak jak „Firestorm” czy „Destroy the Machines”.

Czy ruch straight edge jest wciąż dla Was ważny?
Scott Crouse: Straight edge jest w naszych sercach. Jest w nich od dawna i pewnie już tam pozostanie na zawsze, aż do śmierci. Ostrze nigdy nie zostało złamane. To jest szczere przekonanie i uczucie, że to dobra postawa, z której można czerpać radość i szczęście. Wciąż mamy wielką wiarę, że takie ideały są potrzebne i przydatne. Lata lecą a idea vegan straight edge jest nam bliska jak nigdy dotąd.

Jakie są Twoje odczucia wobec faktu, że Barack Obama został w 2009 roku prezydentem USA?
Scott Crouse: Myślę, że to bardzo pozytywne wydarzenie. To była dobra wiadomość dla świata, optymistyczna obietnica i zapowiedź poprawy. Nie sądzę jednak, że prezydentura Baracka Obamy jest w stanie wiele zmienić. W wielu aspektach kontynuuje politykę George'a W. Busha. Ameryką przede wszystkim rządzą korporacje. Obama nie ma nad nimi władzy, nie posiada takiej kontroli.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz